RUCH.
Często
dostaję od Was wiadomości z zapytaniami jak ćwiczę, ile, co jem itp.
Dziś postanowiłam napisać dlaczego
W OGÓLE warto ćwiczyć.
MOTYWACJA:
oczywiście od niej najłatwiej zacząć ;) Trzeba obrać sobie jakiś CEL – odpowiedzieć
na pytanie: „ dlaczego chcę zacząć się
ruszać?” Bo np.: „będę miała jędrniejszą pupę”, „chcę zlikwidować galaretę z
nóg” ;), „chcę mieć płaski brzuch”, „chcę mieć klatę rozbudowaną jak terminator”
(to raczej u Panów ;) ), itd., itp.
Jak
już określicie sobie cel i zaplanujecie działanie nie pozostaje nic innego jak
zacząć ĆWICZYĆ* :) Pierwszy tydzień jest cudowny – coś się dzieje, szok dla organizmu, pocimy się
i jest radocha ;) Mija kolejny tydzień i następny i jeszcze jeden… Mija
MIESIĄC. I co? I zazwyczaj nic. Ciało może trochę się zmieniło, waga wzrosła
(tak było w moim przypadku). I nagle z
otchłani mroku wypływają pierwsze pytania i stwierdzenia: „skoro nie widać efektów to po co?”, „nie chce
mi się.”, „ćwiczenia są przereklamowane”…..
…i tu przechodzimy do NASTĘPNEGO
poziomu wtajemniczenia – do WYTRWAŁOŚCI :)
Pierwszego miesiąca ćwiczeń nie traktujcie jako czasu, który przemieni Was w boginie czy bogów ;) Potraktujcie ten czas jako ROZGRZEWKĘ :) i najważniejsze: NIE ZNIECHĘCAJCIE SIĘ! Bo efekty przyjdą – zaufajcie mi :)
Pierwszego miesiąca ćwiczeń nie traktujcie jako czasu, który przemieni Was w boginie czy bogów ;) Potraktujcie ten czas jako ROZGRZEWKĘ :) i najważniejsze: NIE ZNIECHĘCAJCIE SIĘ! Bo efekty przyjdą – zaufajcie mi :)
Myślę,
że to jest dobry moment, aby zastanowić się nad najważniejszą kwestią: czy
określenie celu na zasadzie: „chcę mieć ładną figurę do wakacji 2014” jest dobrą strategią? Osobiście mogę
powiedzieć, że NIE :)
Dlaczego? Bo to nie działa ;) Przy takich założeniach bardzo łatwo o efekt
jo-jo, ponieważ dochodzimy do swojego celu i…osiadamy na laurach. „Sssspoko!
Osiągnęłam/Osiągnąłem to co chciałem, to dziś mogę odpuścić trening.” Z
własnego (i nie tylko) doświadczenia wiem, że tak dzieje się BARDZO CZĘSTO.
Dlatego chcę Was „nakłonić” do tego, aby RUCH stał się waszym STYLEM ŻYCIA, a
nie krótką, jednorazową przygodą.
Odnajdźcie
swoją „DZIEDZINĘ” :)
Ja próbowałam wiele, ale okazało się, że BIEGANIE jest strzałem w dziesiątkę :)
Każdemu z Was może odpowiadać coś innego (wypróbujcie różne opcje). Myślę, że
najważniejsze to robić coś co sprawia, że na samą myśl cieszymy się, że zaraz
to się wydarzy ;) Robić coś do czego się NIE PRZYMUSZAMY! (na co dzień, każdy z
nas ma wystarczająco dużo obowiązków – niech sport nie będzie kolejnym przykrym
obowiązkiem – niech sport będzie dla Was przyjemnością, zdrową odskocznią :) )
Jestem
ciekawa jak to wygląda u Was . Nie ćwiczycie, a chcecie zacząć? – napiszcie co
Was hamuje. Ćwiczycie? Napiszcie
dlaczego. ( będziecie dodatkową motywacją :D )
Pozdrawiam Was ciepło :)
Jag.
* Pod tym pojęciem mam na myśli
WSZYSTKIE formy ruchu. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz